Co zrobić o piątej rano w środku obcego kraju po nieprzespanej nocy? Można oczywiście przespać się w wypożyczonej bryce, ale od tego nogi bolą i plecy też. Szczególnie jeśli chłopów jest trzech, a samochód rozmiaru średniego. Co robią w takim razie doświadczeni globtrotterzy czyli my? Oczywiście zjeżdżają w krzaki i kombinują gdzie by tu głowę przyłożyć w bardziej komfortowych warunkach. Mieliśmy farta bo akurat trafiliśmy na siano. Ale niestety nie była to romantyczna sytuacja jak w "Uśmiechu za jeden uśmiech" czyli turyści w stogu. Nam się trafiły bale czegoś co tylko sianem było formalnie, a praktycznie bardziej słomą. Śpiwory poszły w ruch i mieliśmy pyszne spanie cztery metry nad ziemią. Nad głową startujące samoloty i coraz jaśniejsze niebo, a pod głową kłujący dramat. Ale nic to.
 |
Piknik pod wiszącym sianem |
Ja pospałem całe dwie godziny, Jurek godzinę, a Jasiek oka nie zmrużył, bo walczył ze ślimakiem i insektami. Co prawda wygrał z przyrodą, ale nie pospał. Przydał się biwak pod gołym niebem, bo bez tego byśmy się nie doczołgali do wieczora. Wygoniło nas coraz bardziej palące słońce. Pofatygował się do nas gospodarz żeby zobaczyć co to za ufoki mu się zalęgły w nocy. Potwierdziły się pogłoski o gościnności Ormian. Starszy pan zaproponował nam gościnę. To dobry prognostyk przed dalszą podróżą. Lecimy dalej.
To pisał Jaruś :)
 |
Taaaaaki śpiwór złapałem |
Widzę, że wyprawa pod znakiem J:) Jurek,Jarek,Jasio....
OdpowiedzUsuń