Zapewne wielu z milinów czytelników tego bloga zastanawia sie skąd mamy tak częsty i dobry dostęp do sieci. Otóż trzeba Wam wiedzieć, ze na tę wycieczkę wybrało sie trzech informatyków, co prawda wierzących nie praktykujących ale zawsze :). Tak wiec na lotnisku kupiliśmy kartę prepaid beeline do internetu bez limitów na 14 dni za 6900 AMD czyli +- 65 PLN. Karta ta została umieszczona w moim HTC HD2 a na nim włączony wbudowany router wifi. Dzięki takiemu rozwiązaniu wszystkie pozostałe urządzenia tj. telefony z wifi czy notebook łącza sie za jego pomocą z internetem :) w każdym miejscu (nie dotyczy to Jarkowego HTC Desire gdyż nie obsługuje on wifi ad-hoc). W większości miejsc jest GPRS tylko gdzieniegdzie EDGE zaś (chyba J ) w największych miastach 3G (podobno najlepsza siec ma Orange).
Do zasilania zabawek służy super fajny rozdzielacz do zapalniczki z Carrefour marki Carrefour :) z dwoma wyjściami zapalniczki i dwoma wyjściami USB po 1000mA (htc i iphone tyle akurat potrzebują aby się nie rozładowywać). Oprócz tego mamy konwerter DC 12V na 230V AC. Sprawdźcie w sklepie jak głośny jest konwerter, nasz huczy jak Mig29 przy starcie, dlatego wylądował w bagażniku (Vitarka ma tam gniazdko). Poprzednio miałem większy ale z radiatorem bez wiatraka i był fajniejszy. No i można było na nim jajka ugotować.
To pisałem ja znaczy mgr inż. Jurus.
Dowcip na dobranoc z naszych czasów studenckich: (czyli z brodą):
Spotyka się dwóch kumpli informatyków:
Inf1: Wpadniesz wieczorem? Będzie impreza.
Inf2: Laski będą?
Inf1: Jasne.
Inf2: Ile.
Inf1: Jakieś dwa giga :D:D
BTW1: Z racji przepustowości GPRS (ok. 115kb) w Armenii imprez nie organizujemy :D.
BTW2: Konkluzja wieczorna: Jaruś w off-line raczej nie istnieje ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz